środa, 31 marca 2010

Nie wiem ile to potrwa... Frywolitki.

Kupiłam czółenko i nici i zaczęłam... Nie mam zbyt wiele czasu ale wczoraj udało mi się opanować słupki i pikoty... Wygląda jeszcze dość siermiężnie ale to pierwsze próby, może uda mi się dojść do wprawy... o ile wystarczy mi zapału...
Ćwiczę na niciach bo są tańsze :-) Jak postanowię już coś zrobić konkretnego to zakupię kordonek.





Zainspirowała mnie Dorartthea bo tworzy prawdziwe cudeńka.

2 komentarze:

  1. Gratuluję!Sama się nauczyłaś?Z gazetki/książki jakiejś?Muszę powiedzieć,że NIE JESTEŚ beztalencie,jak to się już nieopatrznie wypowiadałaś,bo niejedna osoba nie jest w stanie przeskoczyć zaciągnięcia porządnego słupka w taki sposób,żeby się potem kółeczko zaciągało,więc proszę bez dołów.Nie nie nie trzeba,naprawdę.Na dodatek z nici(!!!!),chylę czoła,nie wiem jakie nici dorwałaś,ale im cieńsze,tym trudniej,początkujący próbują zwykle z grubaśnego kordonka,a tu proszę...Nie poddawaj się tak na samym początku!Umiejąc zrobić kółeczko,możesz już zrobić sobie kolczyki stokrotki;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za takie podbudowanie. Uczę się z netu, nić to atłasek czyli dość gruba... Coś tam dłubię dalej więc może po świętach pochwalę się czymś więcej aniżeli kółeczkiem. Jak cierpliwości wystarczy :-)

    OdpowiedzUsuń