sobota, 29 października 2011
piątek, 28 października 2011
czwartek, 27 października 2011
Książki... owszem czytam...
Oprócz wszystkim znanych - "20 minut dziennie codziennie" dla nich, wykradam również chwile dla siebie.
Bardzo lubię.
Nie kupuję.
Wypożyczam.
Nigdy nie planuję jaka książka będzie następna...
Kiedyś dużo poezji, jakieś science-fiction lub fantasy, powieści w stylu M. Rodziewiczówny.
Obecnie głównie książki biograficzne ale nie tylko...
Teraz...
czwartek, 20 października 2011
0 Rh+ ...
Obżeram się czekoladą...
Biorąc pod uwagę moje anorektyczne zachowania to dość osobliwe...
Taki dzień...
Taki nastrój...
Dobrze, że mam w domu honorowego dawcę krwi...
Dzięki niemu mam się czym obżerać...
A swoją drogą namawiam do oddawania!!!
Ja nie mogę niestety...
Wiele przydatnych informacji znajdziecie tutaj:
- Dar krwi
- Krewniacy
- Krwiodawcy
- Honorowi
Biorąc pod uwagę moje anorektyczne zachowania to dość osobliwe...
Taki dzień...
Taki nastrój...
Dobrze, że mam w domu honorowego dawcę krwi...
Dzięki niemu mam się czym obżerać...
A swoją drogą namawiam do oddawania!!!
Ja nie mogę niestety...
Wiele przydatnych informacji znajdziecie tutaj:
- Dar krwi
- Krewniacy
- Krwiodawcy
- Honorowi
sobota, 15 października 2011
poniedziałek, 10 października 2011
piątek, 7 października 2011
Jest nas więcej...
kiedy ciocia przyniosła kociaka, stwierdziłam - o nie...
ale kiedy Kochana go zobaczyła i krzyknęła - popatrz mamo, ma taka samą plamkę na czole jak Lilo...
kociak został...
Lopez z niepokojem przyglądał się "temu"...
w końcu łaskawie przygarnął ale nie zezwolił na ssanie siebie... :-)
jak by mało było nowości to...
wieczorem mąż przyniósł coś w pudełku...
tym razem nic nie powiedziałam...
dzieci piszczały z zachwytu...
Lopez z pełnym pogardy spojrzeniem wyszedł...
jest wesoło :-)
ale kiedy Kochana go zobaczyła i krzyknęła - popatrz mamo, ma taka samą plamkę na czole jak Lilo...
kociak został...
Lopez z niepokojem przyglądał się "temu"...
w końcu łaskawie przygarnął ale nie zezwolił na ssanie siebie... :-)
jak by mało było nowości to...
wieczorem mąż przyniósł coś w pudełku...
tym razem nic nie powiedziałam...
dzieci piszczały z zachwytu...
Lopez z pełnym pogardy spojrzeniem wyszedł...
jest wesoło :-)
poniedziałek, 3 października 2011
Prawie...
sobotni wyjazd...
prawie się udał...
prawie wszystko załatwiliśmy...
ale prawie to za mało, aby człowiek był z siebie zadowolony...
bym ja była z siebie zadowolona...
jestem... prawie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)