Wreszcie słońca jest tyle, że mogę w pełni naładować swoje akumulatory. Tęskniłam za takim ciepłym słońcem przez kilka miesięcy.
Natknęłam się wczoraj na motyle, wirowały w powietrzu, przysiadały na trawie lub płocie, by się wygrzać i znowu unosiły się w swoim motylim tańcu.
Wreszcie wszystko się budzi do życia... ja też... chyba...
Obiad znowu z makaronem, znowu robiony na szybko i na oko - w myśl zasady z posta wcześniejszego.
Makaron penne z pełnego ziarna z sosem pieczarkowym. Pieczarki podsmażone na maśle, zalane wodą, duszone pod przykryciem do miękkości. Bardzo dobre z cebulką, niestety wczoraj nie miałam pod ręką :-) Duża ilość koperku, trochę pieprzu ziołowego, trochę soli - u mnie tylko gruba kamienna. Mąż mój zażyczył sobie w sosie akcent mięsny więc... do duszonych pieczarek dołożyłam pokrojony w drobniutką kosteczkę, podsmażony chudy boczek. Całość zaprawiłam śmietaną i mąką.
Dziś szykuje mi się kolejny dzień prac na dworze, pomysłu na obiad jeszcze brak... Ale chyba już na ten tydzień makaronu dość :-)
How Great Is This Children’s Book About Feelings?
15 godzin temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz