Zastanawiam się z zrobić z Kotą ( tak, tak, z Kotą! Lusia jakoś mi do niej nie pasuje bo chociaż maLUSIA i miLUSIA to jednak już na pierwszy rzut oka widać, że to KOTA!)
Niedługo czeka nas wyjazd na dłużej...
Ja byłabym chętna wziąć Kotę ze sobą...
On jednak nawet nie chce o tym słyszeć...
Zastanawiam się, czy jeszcze w czymkolwiek się zgadzamy...
Związek to prawdziwa sztuka kompromisu i przy okazji niezła szkoła przetrwania.
OdpowiedzUsuńWytrwałości!
P.S. Może weź się zbuntuj i zabierz Kotę na wakacje ... ? ;))
Ja też bym się upierała... ;-)
OdpowiedzUsuńJak włożysz w ciemny koszyk, to może On nawet nie zauważy? :-)
OdpowiedzUsuńNiestety, z jednej strony muszę przyznać mu racje - wyjazd z Kotą, na 10 dni, 600km w jedną stronę - to dla Koty może być zbyt wielki stres, z drugiej strony sposób, w jaki się ze mną komunikuje, całkowicie niezadowalający... Chyba poproszę sąsiadkę o pomoc... Oczywiście w sprawie Koty ;-)
OdpowiedzUsuń