czwartek, 15 listopada 2012

Ciężko...

Świat spowity we mgle...
Ból rozsadza głowę...
Po południu wyjazd do Lublina...
Nie jechalibyśmy ale wizyta u ortodonty zamówiona 2 miesiące temu...
Słońca mi brak...


Wczoraj pierwszy raz robiliśmy racuszki dyniowe - polecam!!!
Przepis na racuchy podawałam tutaj ale ja robię na wyczucie, to znaczy  - wbijam jajko, roztrzepuję je, do tego dodaję mleka - ile mi się wleje :-), roztrzepuję dalej, dodaję 3-4 łyżeczki cukru i dosypuję mąki tyle, aby mieć ciasto gęstsze niż na naleśniki ale na tyle rzadkie, by wyleciało z łyżki, i do tego pół łyzeczki proszku + szczypta sody. W wersji z dynią, dodałam kilka kawałków startej na drobnych oczkach dyni i dosypałam więcej mąki niż zazwyczaj. Wyszły bardzo dobre w smaku. Wierzch delikatnie posypałam cukrem pudrem. Nawet Kochany, który jest podejrzliwy wobec nowych smaków - pochwalił i najadł się do syta.
Jeżeli nie wychodzą wam racuszki to mimo wszystko nie zrażajcie się, mi też, mimo mojego dobrego oka ;-) czasem nie wyjdzie z proporcjami  - dlatego gdy mam pierwszą porcję na patelni to sprawdzam, po podsmażeniu jednej strony czy łatwo dają się przekręcić na drugą stronę, jeśli nie, racuch nie trzyma formy, to prawdopodobnie ciasto jest za rzadkie i trzeba dosypać mąki. Jeśli łatwo daje się przekręcić ale nie urósł nic a nic na patelni, a po zdjęciu  i spróbowaniu - mamy wrażenie, że jest - taki "tłukowaty", jak zakalec, to prawdopodobnie ciasto jest za gęste i trzeba dolać odrobinę mleka. 

Ależ natworzyłam...

2 komentarze:

  1. Mniam :)) Lubię wszelkie placuszki, ale dyniowych jeszcze nie próbowałam. Dzięki za namiar na przepis! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, szczególnie dobry sposób, by przemycić warzywko dzieciom :-)

      Usuń