Jako dziecko, chyba jak każde dziecko, lubiłam zimę, ślizgawki, kuligi, zjeżdżanie na workach wypełnionych sianem :-) Ani mróz ani wiatr i mróz nie były mi straszne. A dziś... Wyciągam gdzieś z dna szafy - sweter, który należał jeszcze do mojej babci, - wełniane skarpety zrobione dla mnie przez druga babcię, zakładam je i szukam tego ciepła, które miałam w sobie kiedyś...

Żeby jednak sprawiedliwości stało się zadość, muszę się po cichutku przyznać, iż o ile nie lubię zimy z powodu zimna, to podziwiam jej krasę, którą w tym roku ukazała w całej okazałości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz