Słońce...

Ciągle mi Go brak...
Mojego Słońca...

Temperatura dziś jeszcze nie satysfakcjonująca...
Śniegu jeszcze sporo dookoła...
Ale mimo to ciepło słońca na twarzy jest realnie odczuwalne...
Miałabym ochotę rozebrać się do naga i absorbować promienie każdym centymetrem kwadratowym skóry...
Niewiele mi do szczęścia potrzeba...
Zbyt dużo już było pochmurnych dni w moim życiu...

Ciężko...

zajadam cały czas więc nawet się nie dziwię...

poza tym mam już dość TEJ zimy, notorycznego bólu gardła, braków prądu, nadmiaru śniegu, itp...

zeszły rok był taki euforycznie wręcz pozytywny, a 2013 daje mi się we znaki od samego początku...

ech...

Rekolekcje...

wielkopostne...
w moim kościele...
życiowy ksiądz rekolekcjonista...
kazanie o braku perspektywicznego myślenia, bo liczy się tylko teraz i tu...
a przecież wieczność czeka...
i Bóg...
spowiedź...
tego mi było potrzeba...

Zastanawiam się...

czy smutki lepiej "zajeść' czy zagłodzić?
...

Miało być...

dobrze...
bo ferie...
a jest źle...
boli mnie wszystko...
każdy ruch...
nawet oddech...
znowu...